Cholesterol. To słowo działa jak płachta na byka na większość ludzi. Straszą nas nim wszędzie od blisko 40 lat. Nie ma się co dziwić, bo przecież na zawały i udary umiera największa ilość ludzi na świecie. I to właśnie cholesterol jest tego powodem. Ale jak zwykle trzeba zadać sobie pytanie czy to prawa? Czy cholesterol naprawdę powoduje choroby serca? Czy cholesterol jest powodem powstania miażdżycy tętnic? Czy wysoki poziom cholesterolu oznacza chorobę i śmierć. Czy tłuste jedzenie zawierające tłuszcze nasycone podnosi jego poziom, a co za tym idzie doprowadza do miażdżycy. Otóż moi drodzy nic bardziej mylnego. Mit cholesterolu to jeden z największych przekrętów przemysłu farmaceutycznego, jakim udało się oszukać miliardy ludzi na świecie, z lekarzami włącznie. Jak to możliwe? Już tłumaczę.. Zacznijmy więc od początku. Co to w ogóle jest ten cholesterol.
Cholesterol wytwarzają jedynie organizmy ludzi i zwierząt. W przeciwieństwie do glicerydów nie jest materiałem energetycznym, lecz pełni cały szereg funkcji koniecznych do prawidłowego działania organizmu. Cholesterol wchodzi w skład wszystkich Twoich komórek w organizmie. Wyjątkowo ważny jest dla komórek mózgu i układu nerwowego, w którym reguluje pracę synaps, czyli połączeń międzykomórkowych. Jest budulcem tkanki nerwowej i pozostałych organów. Jest podstawową substancją do wytwarzania hormonów (każdy hormon zbudowany jest na szkielecie cholesterolu), podstawową substancją do wytwarzania kwasów żółciowych, niezbędnych do trawienia i wchłaniania witamin A, C i E. Bez niego również synteza witaminy D jest niemożliwa. Spełnia też funkcję antyoksydantów czyli substancji, które neutralizują tak niebezpieczne dla nas wolne rodniki. Ale czy ktoś o tym wie? Kto o tym mówi? Skoro jest więc taki ważny i potrzebny, dlaczego wokół niego taki szum, że mamy go obniżać? A no już tłumaczę..
Wszystko zaczęło się w latach osiemdziesiątych kiedy to firma farmaceutyczna Merck & Co wypuściła na rynek pierwszą statynę. Lek który hamuje w wątrobie syntezę cholesterolu LDL. Po tym wydarzeniu jak to zawsze bywa po wymyśleniu nowego leku musi powstać choroba. Wpuszczenie na rynek nowego leku zapoczątkowały już wcześniejsze wydarzenia jak na przykład na zamówienie otrzymana nagroda nobla dla dwóch Panów Brown i Goldstein za badanie receptorów LDL. Kampania reklamowa była tak silna, że ludzie którzy wcześniej nie słyszeli nic o cholesterolu nagle przez propagandę farmaceutyczną bombardowani byli informacjami o nim niemalże codziennie. Każdy miał w tym swój interes. Nie tylko producenci statyn. Również producenci szkodliwych olei roślinnych, producenci owsa i innych zbóż, jak i mleka i produktów mlecznych. Ale był jeden problem. Do roku 1980 nie było norm na cholesterol. W roku 1980 ustalono, że taką normą będzie poziom 280mg/dl. Ale to okazało się za mało. Za mało chorych. W związku z tym w roku 1984 na korytarzu przed konferencją trzech lekarzy ustaliło sobie absolutnie bez żadnych badań i przesłanek naukowych w tym kierunku, że prawidłowy poziom będzie wynosił 220mg/dl. Tym jednym posunięciem tylko Stanach Zjednoczonych w ciągu jednego dnia pojawiło się 16 milionów chorych Amerykanów. Wprowadzenie więc w 1987 roku nowego leku na cholesterol przyniosło już w pierwszym roku miliardowe zyski. Kolejno w roku 1995 poziom obniżono do 200mg/dl. W 2001 LDL na 100mg/dl. W 2004 LDL na 70mg/dl. I w roku ubiegłym ogólny poziom cholesterolu znów na 190mg/dl 🙂 Przypomina to serial wenezuelski, ale statyny dziś, to najlepiej sprzedający się lek na receptę na całym świecie. Kampania się udała. Na rynku obecnie istnieje już minimum siedem różnych statyn. Produkują je wszystkie największe koncerny farmaceutyczne pod ponad 40stami różnymi nazwami. Tylko w 2006 roku sprzedaż tylko jednej statyny jednej firmy Pfizer wyniosła 12.9 miliardów dolarów 🙂 Teraz już chyba sprawa jest jasna, dlaczego ten cholesterol jest taki niebezpieczny. Jak już pisałem wyżej, cholesterol to jedna z najważniejszych substancji w naszym organizmie. Jego niski poziom oznacza zaburzenia w prawidłowym funkcjonowania Twojego organizmu. Szacuje się, że jego prawidłowy poziom powinien być między 240-250 u mężczyzn i 250-260 u kobiet. Nie wolno sztucznie obniżać poziomu cholesterolu. To grozi nawet śmiercią. Przede wszystkim u starszych kobiet. Nie tylko obniżanie cholesterolu skraca im życie, ale stają się przez to bardziej drażliwe i nerwowe. Statyny to śmierć. To oficjalna trucizna na receptę. 16 stycznia 2008 roku „New York Times” doniosła o wynikach badań klinicznych na ponad 700 pacjentach, którzy spożywali statyny. Wyniki były przerażające:
„U pacjentów przyjmujących statyny złogi miażdżycowe w tętnicach wieńcowych powiększały się dwa razy szybciej niż w grupie kontrolnej.
Firmy farmaceutyczne produkujące te leki ukrywały te alarmujące wyniki przez cały czas. „
Do dziś zresztą nic się nie zmieniło. Co to znaczy? Statyny zamiast obniżać ryzyko wystąpienia choroby wieńcowej przyspieszają ją dwukrotnie. Przerażające. Co stało się po opublikowaniu tych badań w świecie medycznym? Absolutnie nic. Dalej obniża się poziom norm cholesterolowych i przepisuje na całym świecie statyny zabijając miliony ludzi. Statyny mają jeszcze kilka innych „cudownych” skutków ubocznych. Do nich należą między innymi: nieodwracalne uszkodzenia wątroby, miopatie (nieodwracalna degradacja mięśni), zaburzenia żołądkowo-jelitowe, wymioty, zawroty głowy, brak czucia w kończynach, żółtaczka, anemia i zwiększona podatność na nowotwory. W tych okolicznościach lekarze przepisujący ludziom statyny, aby obniżyć pacjentom i tak już na ogół za niski poziom cholesterolu, najzwyczajniej w świecie skazują swoich pacjentów na cierpienia i nieuniknioną śmierć.
Odpowiem trochę szerzej na zagadnienie: jak to możliwe, że statyny powodują dwukrotne przyspieszenia tempa odkładania się blaszek miażdżycowych? Ale za nim to zrobię podam jeszcze jeden naukowy niepodważalny fakt, że cholesterol w postaci nasyconego tłuszczu nigdy nie był nie jest i nigdy nie będzie przyczyną arteriosklerozy.
W roku 1994 czyli 22 lata temu niemieccy naukowcy pobrali od zmarłych osób (z powodu miażdżycy tętnic) blaszki miażdżycowe. Przebadali je dokładnie pod względem składu i okazało się, że w składzie blaszki miażdżycowej nie ma śladu tłuszczu zwierzęcego. Nic. Zero. Za to w składzie blaszek znajdował się tłuszcz roślinny. Ten niby zdrowy. Były to uszkodzone kwasy tłuszczowe Omega 6. Wyniki badań zostały opublikowane w najbardziej poważanym w świecie medycznym czasopiśmie The Lancet. I co? I nic.. Świat medyczny to przemilczał. Jak to możliwe? Ano jak już pisałem wcześniej powodem jest te kilkadziesiąt, a może i kilkaset miliardów dolarów zysków rocznie ze sprzedaży trucizny jaką są statyny.
I wracając do tematu. Cholesterol nigdy nie odkłada się w żyłach. Odkłada się tylko i wyłącznie w tętnicach, czyli tych żyłach które ciągle pompują krew. Chodzi o to, że serce uderza ponad 100 000 razy na dobę i tętnice blisko serca ciągle więc pracują – rozszerzają się i kurczą. Tętnice są jak ogrodowy wąż. Jeśli jest nowy, można po nim chodzić, stawać na nim i nic się z nim nie stanie. Jeśli jednak jest stary i sparciały popęka. Tak samo jest z naszymi tętnicami. Jeśli są „nowe” to znaczy komórki z których są zbudowane mają odpowiednią ilość witamin i minerałów i innych składników odżywczych są mocne i silne. Jeśli brak im składników odżywczych na przykład witaminy C stają się mało elastyczne i słabe. Wtedy w wewnętrznej warstwie nabłonka dochodzi do mikropęknięć. Nasz system odpornościowy natychmiast to wychwytuje i wysyła informację do wątroby, aby zaczęła produkować więcej cholesterolu. I tym niby złym cholesterolem LDL zakleja nasze tętnice, aby nie doszło do ich pęknięć i wylewu krwi. I wszystko jest w porządku, gdyż cholesterol to tłuszcz, więc jest elastyczny i tętnice dalej pracują i nie dochodzi do zatorów. Problem może zacząć się dopiero wtedy kiedy poziom cholesterolu sięga powyżej 330mg/dl. Wtedy powinniśmy zacząć reagować. Wcześniej nic złego nam nie grozi. A jak reagować? Brać leki? Broń Boże. Trzeba dostarczyć niezbędnych składników odżywczych do organizmu jak niektóre witaminy, aminokwasy czy pierwiastki śladowe. Wtedy komórki naczyń krwionośnych znów stają się silne i elastyczne, a organizm przy pomocy HDL zabiera naturalnie sam cholesterol ze ścian tętnic i jesteśmy szczęśliwi i przede wszystkim zdrowi. A co się dzieje jak zjadamy statyny? Statyny mówiąc wprost niszczą wątrobę. Przestaje ona wtedy syntetyzować cholesterol, który jak już wiecie jest w tym momencie bardzo potrzebny, aby ratować nam życie. W takiej sytuacji organizm czymś musi zaklejać tętnice i zaczyna robić to niestety wapniem. A wapń to główny składnik blaszki miażdżycowej. I co się dzieje. Tragedia. Ściany naczyń krwionośnych już nie mogą być dalej elastyczne (wapń jest twardy) i jak oderwie się skrzep w układzie krążenia, dochodzi do tragedii w postaci zawału serca albo mózgu (udar). Ale tego pacjentom już się nie mówi.
Kolejnym powodem podwyższonego cholesterolu może być zbyt duża ilość wolnych rodników. Żeby bliżej opisać ten proces napisać muszę jeszcze co to jest LDL i HDL, czyli mylnie nazwany cholesterol zły i dobry. Nie ma ani dobrego ani złego cholesterolu. Cholesterol jest jeden. Tylko powłoka białkowa w której podróżuje po naszym ciele cholesterol różni się od siebie gęstością. I LDL czy HDL to tylko stopień gęstości tej powłoki. Ale biorąc pod uwagę czy LDL jest dobry czy zły – to odpowiem tak – skoro ratuje nam życie, to chyba raczej dobry 🙂 Wracając do zagadnienia. Cholesterol jest jeden. Otoczony jest tylko powłoką białkową, aby mógł przemieszczać się z wątroby do komórek i z powrotem. Pojazd niosący ze sobą cholesterol do komórek nazywa się LDL a do wątroby HDL.
LDL (Low Density Lipoprotein, lipoproteina o niskiej gęstości) – Płaszcz białkowy LDL powstaje tylko i wyłącznie w wątrobie. Nie da się więc go wprowadzić z zewnątrz. Z wątroby więc pojazd ten transportuje cholesterol do wszystkich komórek naszego ciała. Powłoka tu stanowi tylko około 5% masy i łatwo pokonywana jest przez wolne rodniki tlenowe. Po utlenieniu uzyskuje właściwości adhezyjne do ścian tętnic i tam pozostaje czekając na kolejny pojazd HDL.
HDL (High Density Lipoprotein, lipoproteina o dużej gęstości) – Wytwarzana również w wątrobie, ale to tylko w pierwszym etapie. Różnią się od LDL ilością białek. I tak tu stanowią około 50% ich masy całkowitej. Cząsteczki HDL nie wykazują właściwości łączenia się z jakimikolwiek innymi tkankami. Ich zadaniem jest krążenie w krwiobiegu i zbierania przylegających do ścian tętnic cząsteczek LDL. W takim płaszczu może być do 4 cząsteczek cholesterolu. Wtedy wątroba znów je wychwytuje i ulegają tam procesowi recyclingu.
Nie ma więc złego ani dobrego cholesterolu. Nazwa tkwi tylko w pojeździe, który ten sam cholesterol transportuje albo w jedną albo w drugą stronę. Pojazd ten poprzez możliwości utleniające neutralizuje wolne rodniki, zabezpiecza więc nas przed nowotworem, miażdżycą, szybkim starzeniem się i wieloma innymi chorobami. Tak dokładnie tak jest. Wyższy cholesterol chroni nas przed miażdżycą. I dlatego właśnie statyny, leki które go obniżają powodują choroby nowotworowe.
Kiedy więc w organizmie naszym mamy zbyt dużą ilość wolnych rodników tlenowych organizm zwiększa ilość LDL aby je z neutralizować. Więc znów wysoki poziom LDL ratuje nam tyłki. A kiedy pojawia się zbyt duża ilość wolnych rodników? Kiedy jemy tłuszcze zwierzęce lub jajka? Absolutnie nie. Wtedy kiedy spożywamy trujące wielonienasycone rafinowane tłuszcze roślinne. Kiedy jemy margarynę, lub smażymy na nienasyconych olejach roślinnych. I wtedy kiedy jemy smażone lub grillowane ryby. Wtedy również kiedy pijemy alkohol i palimy papierosy.
I trzeci powód wzrostu cholesterolu mogą być stany zapalne. Jednym z takich stanów jest podniesiony poziom homocysteiny. Homocysteina jest produktem pośrednim w przemianie metioniny (aminokwas), będącej ważnym etapem metabolizmu, stwarzając konieczne warunki do syntezy tauryny i karnityny. Homocysteina przetwarzana jest na metioninę przy udziale witaminy B12 i B9 i na cysteinę przy udziale witaminy B6. Kiedy więc brakuje którejś z tych witamin dochodzi do podniesienia stanu zapalnego w organizmie spowodowanego podwyższonym poziomem homocysteiny, który sprzyja koagulacji krwi i jednocześnie hamuje rozpuszczanie się skrzepów.
I doszliśmy do końca zagadki miażdżycy. W skład blaszki jak już pisałem wchodzi na ogół ponad 12 różnych składników w tym głównie: wapń, skrzepy i cholesterol. Ale jak już wiemy cholesterol, który w składzie swoim nie ma ani miligrama nasyconego tłuszczu zwierzęcego. Skąd wapń? To szczegółowo opisałem przy nabiale. Oczywiście to nie jedyny powód odkładania się wapnia. Ale jeden z głównych. Ale to nie temat tego artykułu. No i skrzepy. Skąd? Brak witamin z grupy B i nadmiar homocysteiny. Do tego dochodzą jeszcze inne rzeczy jak brak niezbędnych mikroelementów. Jakich dokładnie brakuje Tobie jesteśmy w stanie określić po badaniu QMR.
Podsumowując cholesterol to zaraz po raku najlepszy biznes dla farmacji. Cały świat dał się oszukać i to kłamstwo trwa nadal. Co jakiś czas sukcesywnie zmniejsza się poziom norm cholesterolowych aby sztucznie tworzyć kolejnych chorych, aby móc wypisywać i sprzedawać jeszcze więcej statyn. Strach przed śmiercią to idealny pomysł na zarabianie pieniędzy. Nie wiele osób jednak świadom jest tego, że to nie cholesterol, a leki na jego obniżenie powodują miażdżycę tętnic i najczęstszą przyczynę śmierci nie tylko w naszym kraju. Że to właśnie prawidłowy poziom cholesterolu utrzymuje nas przy życiu. Że osoby z niskim cholesterolem nie przeżywają na ogół zawałów czy udarów, a jeśli przeżyją to występują u nich olbrzymie powikłania. W przeciwieństwie do osób z wysokim cholesterolem. Że cholesterol nigdy nie był i nie będzie przyczyną żadnej choroby serca. Że jedzenie tłuszczy zwierzęcych i jajek nie podnosi poziomu cholesterolu w organizmie, tylko inne opisane tutaj czynniki. Że 2/3 cholesterolu produkuje wątroba, a tylko nie wielka część może pochodzić z jedzenia. Że LDL w 100% produkowany jest przez naszą wątrobę. I że cholesterol jest jeden, a tylko zmienia się pojazd transportujący. I, że zarówno LDL jak i HDL to dobry cholesterol. Pokochaj swój cholesterol, a będziesz żyć dłużej, lepiej i zdrowiej..
Na potwierdzenie wyżej wymienionych faktów podam jeszcze, iż osobiście od prawie 15 lat zjadam minimum 150 jajek w miesiącu. Zawsze dzień zaczynam od 4 jajek z samego rana wypijanych na surowo. Każdy dzień. Bez żadnych wyjątków. Według wszystkich farmaceutycznych norm powinienem już nie żyć. A żyje. I jak wszyscy moi podopieczni to już wiedzą – nie tylko żyję, ale mam się również świetnie 🙂 I cholesterolu nie obniżam, bo robi to za mnie codzienna porcja świeżych wiejskich jaj 🙂
Wasza Kawka..